I edycja – Warszawskie Spotkania z Fotografią Dokumentalną
Fundacja dzięki dofinansowaniu m.st. Warszawa od czerwca do grudnia 2011 roku zrealizowała cykl spotkań z fotoreporterami i fotografami dokumentalnymi. Ukazała się również gazeta „Spotkania z fotografią”, bezpłatnie kolportowana na terenie Warszawy.
Projekt zakładał zorganizowanie cyklu sześciu dwugodzinnych spotkań z wybitnymi współczesnymi fotografami, tworzącymi pejzaż nowej polskiej i światowej fotografii dokumentalnej oraz jednego spotkania przy okrągłym stole. Przez ostatnie 10 lat fotografia gwałtownie się zmieniła – spowodował to m.in. rozwój fotografii cyfrowej i Internetu, łatwiejszy dostęp do sprzętu i najlepszych światowych wzorców. Polscy fotografowie biorą czynny udział w tych zmianach. Przez ostatnie lata obserwujemy szybki rozwój fotografii w Polsce, pojawiły się nowe znaczące nazwiska autorów nagradzanych na najważniejszych konkursach fotografii dokumentalnej i prasowej jak Rafał Milach, Adam Pańczuk, Maciej Nabrdalik i wielu innych, obserwujemy też rozwój grup fotograficznych tworzących na wysokim poziomie (Sputnik Photos, Napo Images, Vis avis). Dzisiejsza łatwość wykonywania zdjęć spowodowała niebywałą popularność fotografii. Niemal każdy robi zdjęcia i w zalewie tak łatwo wykonywanych zdjęć trudno jest rozpoznać to, co wartościowe. Większość nawet nie szuka informacji, czy coś było przed nimi, czy to co robią ma sens. Są jednak i tacy, dla których fotografia jako system dokumentowania współczesności jest istotna, jako język ogólnoświatowy i stosunkowo łatwy w komunikacji. Spotkania miały na celu wprowadzenie w społeczny obieg „sztuki wysokiej”, uczenie wrażliwość na sztukę.
Odbyło się sześć spotkań z najwybitniejszymi fotografami i krytykami i historykami fotografii. Spotkania te poprowadzili m.in. Maciek Nabrdalik, Filip Ćwik, Maciej Jeziorek, Agnieszka Rayss, Jan Brykczyński, Włodzimierz Krzemiński. Były to dwugodzinne spotkania z autorem i dotyczyły m. in. takich zagadnień:
Filip Ćwik, Prawda rzeczywistości a rzeczywistość medialna. Wizje świata i człowieka na podstawie zdjęć prezentowanych na wystawach World Press Photo i publikowanych w prasie.
Maciek Nabrdalik – Granice moralne – płynne czy stałe. Czyli co wolno fotoreporterowi. Tabloidyzacja rzeczywistości powoduje ciągłą pogoń za dramatem, sensacją i skandalem, pękają kolejne granice tego co wolno pokazywać. Czy zdobywanie widza za wszelką cenę nie niszczy standardów moralnych w szerszym sensie?
Maciej Jeziorek – Polowanie na bohaterów masowej wyobraźni. Fotoreportaż na usługach pospólstwa. Co ludzie chcą oglądać? Pewnie sami tego nie wiedzą, wiedzą to wydawcy prasy popularnej i dostarczają obrazy nadmuchanych idoli wykreowanych przez media by było kim się zajmować. A może to prawdziwi bohaterowie dzisiejszych czasów i posągowe wzory dla innych.
Agnieszka Rayss – Odmieńcy, dzikusy i normalni – kim jest inny? Fotografia dokumentalna od Diane Arbus do polskich nowych dokumentalistów.
Jan Brykczyński – Zmodyfikowane obrazy rzeczywistości – od „twórczej” inscenizacji do „twórczej” obróbki obrazu fotograficznego. W dobie ograniczania fotografom możliwości realizowania zdjęć każdego w każdej sytuacji (ochrona prywatności) pojawia się pokusa tworzenia zdjęć identycznych z naturalnymi. Narzędzia do obróbki zdjęć też kuszą swoimi możliwościami. Czy te pokusy są nie do odparcia?
Włodzimierz Krzemiński – Czy te zdjęcia mogą kłamać? O wiarygodności fotografii. Fotografia od zarania służyła do informowania, ale też do urabiania opinii. Jej mit wiarygodności jeszcze dziś jest wykorzystywany do przekonywania, że „tak było”. Jak dowiedli historycy wiele ikon fotografii, to obrazy specjalnie stworzone by przekonywać nie zupełnie zgodne z prawdą.
W ramach projektu 2 lipca odbył się Okrągły stół fotograficzny, czyli 6-godzinna sesja konsultacyjna (I sesja 11.00-14.00 oraz II blok 14.00-17.00), skierowana do każdego mieszkańca Warszawy zainteresowanego fotografią dokumentalną. Uczestnicy zostali poproszeni o przesłanie zdjęć o dokumentalnym charakterze. Na tej podstawie mogli uzyskać o nich opinię czołowych twórców polskiego dokumentu i fotoreportażu. Wszystkie spotkania odbywały się w klubokawiarni Chłodna 25 znanym miejscu spotkań ludzi sztuki i kultury. Wstęp na spotkania jest wolny. Moderatorem spotkań będzie wybitny teoretyk fotografii fotoreportażowej i dokumentalnej Andrzej Zygmuntowicz, przewodniczący Rady Artystycznej Związku Polskich Artystów Fotografików. W sześciu dwugodzinnych spotkaniach z autorem i prowadzonych przez moderatora ogółem wzięło udział około siedmiuset osób. W spotkaniu „Okrągły Stół” trwającym sześć godzin, które prowadzone było przez sześciu fotografów w merytorycznych konsultacjach wzięło udział 40 osób, a w całym wydarzeniu około 100 osób.
W ramach projektu powstała strona w serwisie społecznościowym facebook.com/spotkaniazfotografia, na którym nie tylko tworzono wydarzenia związane z każdym spotkaniem (na każde z takich wydarzeń zapisywało się od 80 do 150 osób), ale publikowano na wallu profilu aktualne informacje o autorach uczestniczących w projekcie. Założeniem było aktywne prowadzenie facebooka, a nie tylko od wydarzenia do wydarzenia. Po każdym ze spotkań wrzucana była relacja fotograficzno-tekstowa ze spotkania. Dzięki temu w ciągu pół roku udało się pozyskać 560 fanów tej strony, zainteresowanych fotografią. Liczba komentarzy i kliknięć „Lubię to” świadczą o dużej interaktywności. Informacje o projekcie pojawiały się także na zaprzyjaźnionych i współpracujących z Fundacją stronach internetowych.
Fundacja wydała gazetę „Spotkania z fotografią” w nakładzie 5 tys. egz. 12-stronicowe wydanie było kolportowane na terenie Warszawy. Zobacz gazetę „Spotkania z fotografią”
Przed spotkaniem „Okrągły Stół” wydano okolicznościowy 12 stronicowy numer pisma, będącego promocją projektu „Warszawskie Spotkania z Fotografią”. Na zawartość pisma złożyły się wywiady z fotoreporterami uczestniczącymi w projekcie (Maciek Nabrdalik, Agnieszka Rayss), felietony Andrzeja Zygmuntowicza, moderatora spotkań. Tematem jego felietonów była historia i przyszłość fotografii. W gazecie ukazały się również recenzje książek fotograficznych, tematycznie powiązanych z charakterem projektu. Gazeta ukazała się w nakładzie 5000 egzemplarzy, kolportowana była bezpłatnie na terenie Warszawy w klubokawiarniach oraz miejscach kultury. Gazeta „Spotkania z fotografią” wydrukowana została na papierze magazynowym, drukowanym techniką headsetową, dzięki czemu wydrukowane zdjęcia są lepszej jakości i dłużej zachowana została trwałość zastosowanych kolorów.
Patronem medialnym projektu były portale internetowe: pdf.edu.pl i uw3d.tv prowadzone przez Instytut Dziennikarstwa UW, chlodna25.blog.pl, Akademia fotoreportażu (fotoreportaz.org.pl) oraz empikfoto.pl, emma pak, poka poka, fotografuj.pl i optyczne.pl. Ponadto informacje pojawiły się także w pozostałych serwisach internetowych o fotografii, dzienniku Metro, serwisach informujących o ofercie kulturalnej Warszawy.
Zadanie „Warszawskie spotkania z fotografią dokumentalną – człowiek zanurzony w rzeczywistości” było realizowane dzięki dofinansowaniu ze środków m.st. Warszawy.
II edycja – Warszawskie Spotkania z Fotografią Dokumentalną
Projekt „Od informacji do uwodzenia odbiorcy” był drugą edycją „Warszawskich spotkań z fotografią dokumentalną”. Zadaniem tej edycji było zorganizowanie cyklu pięciu dwugodzinnych spotkań z wybitnymi współczesnymi fotografami, tworzącymi pejzaż nowej polskiej i światowej fotografii.
Celem spotkań było dotarcie poprzez sztukę do mieszkańców Warszawy, zainteresowanych fotografią dokumentalną oraz wydanie specjalnego numeru pisma o projekcie „Spotkania z fotografią”, w nakładzie 5 tys. egzemplarzy, kolportowanym bezpłatnie w warszawskich klubokawiarniach i miejscach kultury.
W ramach projektu zorganizowano w okresie od kwietnia do listopada 2012 roku pięć spotkań z najwybitniejszymi fotografami, krytykami i historykami fotografii m.in. Wojciech Grzędziński, Przemysław Pokrycki, Dorota Awiorko-Klimek, Anna Bedyńska, Maciej Pisuk, Andrzej Zygmuntowicz. Spotkania odbywały się raz w miesiącu w klubokawiarni „Chłodna 25” oraz w klubie Powiększenie. Wstęp na spotkania był wolny.
Moderatorem spotkań był wybitny teoretyk fotografii fotoreportażowej i dokumentalnej Andrzej Zygmuntowicz, przewodniczący Rady Artystycznej Związku Polskich Artystów Fotografików. Były to dwugodzinne spotkania z autorem i dotyczyły m. in. takich zagadnień:
Między prawdą a propagandą. Sposoby fotografowania przywódców politycznych Wizje świata i człowieka, to temat pierwszego spotkania z Wojciechem Grzędzińskim. Społeczne aspekty rytuałów – rytuały przejścia, o tradycji i przeszłości mówić będzie Przemysław Pokrycki, który tworzy wielki socjologiczny zapis rytualnych zwyczajów Polaków. Współczesny, polski wschód – czar czy smutek prowincji. Na Lubelszczyźnie gdzie pracuje Dorota Awiorko nie ma wielkiej polityki, ani wydarzeń, którymi żył świat. Zazwyczaj jej fotografie pokazują mozaikę ludzkich losów, wydarzeń tragicznych lub zabawnych. Polska dla zagranicy – o zdjęciach robionych przez członka światowych agnecji fotograficznych Czarka Sokołowskiego, jak można i jak chcą zobaczyć Polskę wydawcy prasy zagranicznej. Inny czy może taki sam – Maciej Pisuk fotografuje ludzi, których dobrze zna, którzy w ten sposób zachowują kontrolę nad swoim wizerunkiem, a autor ma szansę odsłonić swoją twarz i dotrzeć do prawdy, która się kryje w twarzy drugiej osób. Kobiety fotografują według Anny Bedyńskiej. Czy fotografia jest kobietą – wpływ osobowości, charakteru oraz wiedzy fotografa na temat, który fotografuje rozważania teoretyczne. Czy istnieje fotografia kobieca – wybór bohatera i tematu, na przykładach współczesnych fotografek i fotografów. Kobieta w centrum uwagi. Czy jest prawdą, że mężczyźni widzą inaczej? Dyskusja na przykładzie projektu autorki: „Jedna ciąża dwudziestu…”. Dlaczego fotografce mogłoby być łatwiej – anegdoty z życia autorki.
Wraz ze startem projektu wydano okolicznościowy 8-stronicowy numer pisma, będący promocją projektu „Warszawskie Spotkania z Fotografią Dokumentalną”. Na zawartość pisma złożyły się wywiady z fotoreporterami uczestniczącymi w projekcie (Wojciech Grzędziński, Przemysław Pokrycki, Maciej Pisuk, Dorota Awiorko-Klimek i Anna Bedyńska), felietony Andrzeja Zygmuntowicza, moderatora spotkań oraz wywiady z młodymi fotoreporterami zdobywającymi pierwsze prestiżowe nagrody – Andrzejem Miturą i Danielem Frymarkiem.
Fundacja wydała gazetę „Spotkania z fotografią” w nakładzie 5 tys. egz. 8-stronicowe wydanie było kolportowane na terenie Warszawy.
W każdym spotkaniu wzięło udział więcej osób niż zakładaliśmy przystępując do realizacji projektu – ponad 100 osób. Spotkania często się przedłużały i kończyły ożywioną dyskusją z autorami.
Patronem medialnym projektu były portale internetowe: pdf.edu.pl i uw3d.tv prowadzone przez Instytut Dziennikarstwa UW, chlodna25.blog.pl, Akademia fotoreportażu (fotoreportaz.org.pl) oraz empikfoto.pl, emma pak, poka poka, fotografuj.pl i optyczne.pl. Ponadto informacje pojawiły się także w pozostałych serwisach internetowych o fotografii, serwisach informujących o ofercie kulturalnej Warszawy.
Zadanie „Warszawskie spotkania z fotografią dokumentalną – Od informacji do uwodzenia odbiorcy” było realizowane dzięki dofinansowaniu ze środków m.st. Warszawy.
III edycja – Warszawskie Spotkania z Fotografią Dokumentalną
W 2013 roku odbyła się III edycja projektu Warszawskie Spotkania z Fotografią Dokumentalną. W ramach projektu odbyło siedem spotkań z wybitnymi współczesnymi fotografami.
Projekt „Zwierciadła czy okna” jest trzecią edycją „Warszawskich spotkań z fotografią dokumentalną”. Zadaniem tej edycji jest zorganizowanie spotkań z wybitnymi współczesnymi fotografami, tworzącymi pejzaż nowej polskiej i światowej fotografii. Spotkania poświęcone były rozważaniom o naturze fotografii i jej obecności w świecie współczesnej sztuki. Spotkania były atrakcyjną formą spędzania wolnego czasu, przyczyniły się do integracji mieszkańców poszczególnych dzielnic Warszawy. Projekt przybliżył ważne wydarzenia artystyczne ostatniego czasu, wpłynął na poszerzenie wiedzy i wzrost edukacji artystycznej uczestników projektu. Projekt przyczynił się do wzrostu udziału Warszawiaków w życiu kulturalnym Warszawy.
Pierwsza i druga edycja projektu cieszyły się bardzo dużym zainteresowaniem warszawskiej publiczności. Na każde ze spotkań przychodziło więcej osób niż zakładaliśmy przystępując do realizacji projektu – ponad 100 osób i każde kończyło się ożywioną dyskusją. Te dwie edycje „Warszawskich spotkań z fotografią dokumentalną” nie wyczerpały wszystkich tematów, które są obecne we współczesnej fotografii dokumentalnej, a także aktualnie stosowanych sposobów narracji i wypowiedzi fotograficznych. Projekt „Zwierciadło czy okna” będzie poświęcony rozważaniom o współczesnej fotografii dokumentalnej, spróbuje odpowiedzieć na pytanie: ile w niej prawdy o rzeczywistości, a ile urabianych opinii. Autorzy spotkań wnoszą do projektu nowe nie analizowane jeszcze tematy i sposoby ich realizacji. Stąd potrzeba realizacji III edycji projektu.
Odbyło się siedem spotkań:
15 kwietnia: Kuba Dąbrowski – Każdy kadr to dokument. Nowe sposoby opisywania współczesności. Dokumentalista młodego pokolenia odświeżający tematykę i estetykę dokumentu. Autor cyklu tekstów Stopklatka publikowanych w tygodniku „Przekrój” w latach 2008-2012.
fot. Mirek Kaźmierczak
13 maja: Tomasz Lazar – Ulica jako scena życia współczesnego. Fotoreporter młodego pokolenia, laureat World Press Photo 2012, zwycięzca Grand Press Photo 2012, autor eseju fotograficznego „Teatr życia analizującego zderzenie globalizacji z miejscowymi tradycjami w różnych krajach”.
10 czerwca: Tomasz Wiech – Polska jest piękna.
fot. Tomasz Wiech
9 września: Mikołaj Grynberg – Zapisy osobiste. Niegdyś fotoreporter, dziś portrecista i dokumentalista nieco nostalgiczny, często czerpiący tematy dokumentalne z osobistych doświadczeń.
fot. Mirek Kaźmierczak
7 października: Chris Niedenthal – O powinnościach fotoreportera, od zapisu zwykłości dnia każdego do momentów przełomowych. Fotoreporter dokumentujący schyłkowe lata okresu gierkowskiego, ożywienie społeczne pierwszej Solidarności, stan wojenny, załamanie z wczesnych lat osiemdziesiątych i odrodzenie ducha z końca lat osiemdziesiątych, nadzieje czasu przejściowego i współczesność.
fot. Mirek Kaźmierczak
4 listopada: Oiko Petersen – Zobaczyć innego. Dokumentalista młodego pokolenia, autor wystaw Guys. From Poland With Love i Downtown poświęconych szeroko rozumianej inności.
fot. Krzysztof Durmaj
9 grudnia: Andrzej Wiktor – Między rzeczywistością a inscenizacją, czyli o współczesnym dokumencie. Fotoreporter związany przez lata z dziennikiem Rzeczpospolita, obecnie wolny strzelec zajmujący się dokumentem i portretem; laureat nagród na najważniejszych polskich konkursach fotografii prasowej.
fot. Mirek Kaźmierczak
W spotkaniach ogółem wzięło udział około tysiąca osób, co potwierdza wciąż rosnące zainteresowanie warszawskiej publiczności naszym projektem.
Moderatorem spotkań był Andrzej Zygmuntowicz, szef Rady Artystycznej ZPAF i Akademii fotoreportażu. W 2011 i 2012 odbyły się dwie edycje Warszawskich Spotkań z Fotografią Dokumentalną (11 spotkań) z udziałem: Filipa Ćwika, Maćka Nabrdalika, Macieja Jeziorka, Agnieszki Rayss, Jana Brykczyńskiego, Włodzimierzem Krzemińskim, Wojciecha Grzędzińskiego, Przemysława Pokryckiego, Doroty Awiorko-Klimek, Macieja Pisuka i Anny Bedyńskiej.
Partnerem projektu był klub Powiększenie oraz Centrum Druku i Kopiowania. Patronat medialny objęli: PDF, Akademia fotoreportażu, fotografuj.pl, empiktofo.pl
Zadanie „Warszawskie spotkania z fotografią dokumentalną – Zwierciadła czy okna” było realizowane dzięki dofinansowaniu Biura Kultury m.st. Warszawy.
Moje zdjęcia to prezent
Rozmowa z fotografem Kubą Dąbrowskim, z którym odbyło się spotkanie w ramach III edycji projektu Warszawskie Spotkania z Fotografią Dokumentalną. Rozmowa ukazała się w gazecie „Spotkania z fotografią”.
Pierwsze zdjęcia zrobiłeś gdy byłeś dzieckiem, jak to się zaczęło? Gdy miałem sześć lat dostałem aparat. Pochodzę z inżynierskiej rodziny, wszyscy oprócz mnie i mojego brata zajmują się prądem albo mechaniką. Nie dostałem więc aparatu, żeby mieć coś kreatywnego do zabawy tylko, żeby poznać jak działa optyka, co to jest ogniskowa, czasy naświetlania. Gdy byłem w ósmej klasie mieszkaliśmy już w wolnej Polsce i były bazary, na których mój dziadek kupował wszystko. Dostałem wtedy od niego worek czarno-białych przeterminowanych klisz. Dzięki niemu mogłem robić zdjęcia trochę tak, jak dzisiaj się robi aparatem cyfrowym, czyli nie przejmować się ich ilością, tylko po prostu działać. Wtedy odkryłem dla siebie fotografię.
Potem było liceum i razem z Karolem Radziszewskim założyliście grupę artystyczną o nazwie Zemby, czym się zajmowaliście? To był koniec szkoły i początek studiów. W trójkę z Karolem i Tomkiem Kudaszewiczem założyliśmy Grupę Zemby, ale w naszym przypadku wyrażenie „grupa artystyczna” trzeba brać w cudzysłów. Zaczęło się od tego, że chyba w 1997 roku dorwaliśmy w Empiku w Białymstoku numer czasopisma „Raster”. Staliśmy się jego totalnymi fanami. Czytając je zdałem sobie sprawę, że sztuka może być mi tak bliska, jak punkowe piosenki, których słuchałem, że to coś więcej niż wiedza z książek o historii sztuki, z plastyki. Pomyślałem, że każdy może założyć grupę artystyczną i może to być analogiczne do założenia zespołu muzycznego, chodzenia na próby.
Nasza grupa chciała wydać magazyn, który byłby kopertą z wrzuconymi do środka pracami: grafikami, wierszami, opowiadaniami, odbitkami fotograficznymi. Oprócz tego wykonywaliśmy prace na zadany sobie wcześniej temat, malowaliśmy obrazy. Zorganizowaliśmy na przykład taką akcję przed Pałacem Branickich w Białymstoku – prosiliśmy ludzi, żeby sfotografowali nas na tle zabytku. Chcieliśmy zobaczyć jak będą trzymali aparat, które szczegóły pałacu wybiorą do sfotografowania, jak będą komponować kadr. Chcieliśmy porównać te zdjęcia i przekonać się, co jest dla nich ważne przy robieniu zdjęcia. To była taka nastoletnia zabawa. Nasza grupa była jak garażowy zespół, który wymyśla sobie nazwę, gra ileś tam prób, ale bez koncertu. Nie zakładaliśmy z góry, że będziemy zajmować się tylko fotografią, czy malarstwem, czy jakimkolwiek innym z góry założonym gatunkiem. Robiliśmy swoje i tyle. Chociaż przede wszystkim rozmawialiśmy o tym.
fot. Kuba Dąbrowski
Czy to, że interesowałeś się Rastrem i Grupą Ładnie miało wpływ na twoje fotografie? Zdecydowanie tak, ale podobnie jak to, że słuchałem zespołu Minor Threat, czy jeździłem na deskorolce. Zawsze ciągnęło mnie w stronę wizualności. Oglądałem stare obrazy, sztukę współczesną, graffiti na murach, ale zwracałem w nich uwagę przede wszystkim na estetykę. Były dla mnie czymś atrakcyjnym, ale oderwanym od codziennego życia. Dzięki Rastrowi i Grupie Ładnie zrozumiałem, że fotografia i w ogóle sztuka może opowiadać o czymś, co mnie dotyczy. O tym samym obszarze życia, co filmy deskorolkowe czy rapowe płyty, których słuchałem. Przestałem skupiać się na świetle, estetyce i zacząłem robić fotografie o życiu.
Co fotografowałeś? To był proces, dojrzewanie do robienia własnych zdjęć. Kilkanaście lat temu dostęp do informacji o tym, co się dzieje w fotografii na świecie był utrudniony. Kupowaliśmy więc na spółę z kolegami kolorowe magazyny „The Face”, „iD”. Moja fotografia przeszła w tym czasie ewolucję od analogowych czarno-białych zdjęć do prostej w formie fotografii o życiu z aparatu kompaktowego. Pierwszy raz zrobiłem takie zdjęcia na zaliczenie drugiego roku w szkole w Opawie. To był cykl „Koledzy” o moich znajomych z osiedla Dziesięciny w Białymstoku, z którymi się przyjaźnię i znam od dziecka. Temat bloków był wtedy bardzo modny, mówiło się o złej młodzieży, w kinach był film Sylwestra Latkowskiego „Blokersi”. Ja byłem z bloku i denerwowały mnie te uproszczenia i niby socjologiczne dyskusje. Do zdjęć dorzuciłem spisane osobiste historyjki o kolegach z osiedla. O tym jak poszliśmy kupować z Grześkiem koszule, że Zając rysuje komiksy, o tym, co widać z czyjegoś okna itp. Była z tego publikacja na sześć stron w „Przekroju”. Następnie poszedłem krok dalej w moim myśleniu o fotografii i zacząłem odchodzić od instytucji projektu – przedsięwzięcia, które ma początek i koniec. Przestałem robić z góry zaplanowane zdjęcia a pozwoliłem działać intuicji. Fotografowałem tak po prostu, bez zadawania sobie pytania: „do czego są mi te zdjęcia teraz potrzebne?”. Układałem je w zestawy, tak jak didżej piosenki w playliście i te zestawy były moimi wystawami.
fot. Kuba Dąbrowski
Czym się jeszcze inspirowałeś? Jestem osobą, która zawsze miała więcej kolegów w literaturze i muzyce niż w prawdziwym życiu. Chodzi mi o to, że utożsamiałem się z piosenkami na przykład Morrisseya. Oczywiście nie znałem go, ale czułem, że śpiewał o mnie, to był dla mnie taki towarzysz do wirtualnej rozmowy. Byłem przyzwyczajony do posiadania takich „znajomych”. W fotografii, którą siłą rzeczy poznawałem i rozumiałem coraz bardziej nie mogłem znaleźć takich osób. Oczywiście są takie postaci jak Juergen Teller, Wolfgang Tillmans, Nat Goldin i robią zdjęcia, które mi się podobają, estetycznie są tym, o co mi chodzi, ale one nie są o moim życiu, ani o życiu moich kolegów. Później doszedłem do wniosku, że fotografie, których szukam przecież istnieją, że są w moich archiwum, że ja je robię. Wystarczyło tylko zauważyć ten fakt i zacząć z nich korzystać.
Studiowałeś równolegle socjologię i fotografię. Czy to miało wpływ na twoje zdjęcia? Dziś wiem, że z socjologią miałem duże szczęście. W klasie maturalnej to był mój plan „b”, bo bardzo chciałem studiować w szkole filmowej na Wydziale Operatorskim, ale okazało się, że jako daltonista nie mogę tam zdawać. Socjologia nauczyła mnie myślenia, dzięki niej nie stałem się tylko zawodowcem od obrazu. Oba kierunki moich studiów zajmują się obserwacją i interpretacją świata, ale używają do tego różnych mechanizmów. Zbiór rzeczy, które mnie interesują, denerwują, fascynują, przejmują i które „nazywam” jest jednakowy dla mnie jako socjologa i fotografa. W inny sposób je wskazuję z tych dwóch pozycji, ale istota sprawy niczym się nie różni. Socjologia nauczyła mnie na pewne sprawy zwracać uwagę, precyzyjniej je nazywać.
Na czym według ciebie polega relacja między sztuką i fotografią? Fotografia istnieje na milion sposobów. Idziesz np. zrobić sobie rentgen zębów przed wizytą u dentysty i to jest zdjęcie, albo widzisz okładkę magazynu w kiosku i to również jest fotografia. I o ile nie zrobisz jakiegoś artystycznego gestu, to te przedmioty nie mają ze sztuką nic wspólnego. Dziś sztukę najłatwiej jest rozumieć jako coś, co po prostu istnieje w „artystycznym obiegu”, coś co zostało przez odpowiednie czynniki za sztukę uznane. Wykonując zdjęcia nie zastanawiam się czy trafią do artystycznego obiegu, nie bardzo mnie to interesuje. Fotografia jest dla mnie sposobem na komunikowanie się, przekazywanie emocji itp. i tak staram się o niej myśleć. Nie chodzi mi o to, żeby ktoś uznał ją za sztukę, albo nie-sztukę, to jest na drugim, czy na piątym miejscu.
fot. Kuba Dąbrowski
Zrobiłeś projekt z firmą MARIOS, która nadrukowała na ubrania twoje zdjęcia krajobrazowe z Afganistanu. Pojechałeś tam jako fotoreporter „Przekroju”, czy te zdjęcia powstawały razem ze zdjęciami wojennymi? Nie robiłem tam wojennego reportażu, nie fotografowałem karabinów, min, zamachów, inwalidów itp. Jak słyszysz „Afganistan” to automatycznie myślisz „wojna” i przychodzą ci do głowy wojenne skojarzenia. Przed pierwszym wyjazdem oczywiście bardzo się wahałem. Rafał Kostrzyński, dziennikarz z „Przekroju”, z którym miałem jechać, był wcześniej w Afganistanie kilka razy. Pokazywał mi swoje prywatne, pamiątkowe zdjęcia stamtąd. Na jednym z nich zobaczyłem tłum ludzi tańczących na lotnisku w Kabulu. Rafał powiedział, że podróżni rozpoznali na lotnisku jurora afgańskiej edycji programu „Idol” i on rozkręcił tam imprezę. Wtedy trafiło mnie, że jest coś takiego jak afgańska telewizja, popkultura, a nie tylko dzieci z pourywanymi nogami, zamachy bombowe i że tak naprawdę to ja nic o tym kraju nie wiem. Pomyślałem, że muszę pojechać i to zobaczyć, poznać. Nie twierdzę, że nie ma tam wojny, że jest bezpiecznie, ale podczas mojego pobytu nikt do mnie nie strzelał.. Myślę, że większość fotografów, którzy tam jeżdżą robią to trochę po to, aby poczuć się męsko. Trzeba wcześniej odbyć szkolenie z rozpoznawania min, są szczepienia, leci się helikopterem z żołnierzami, przeklina się z nimi. Przyjeżdżasz potem do kraju, który nawet z punktu widzenia żołnierza nie wygląda tak, jak to sobie wyobrażasz na podstawie zdjęć i filmów. Nie ma akcji jak w Wietnamie. Jest pustynia, nuda, pozorny spokój i od czasu do czasu ładunek IED, albo zasadzka. Trochę nie wiadomo co z tym fotograficznie zrobić. Uderzyło mnie piękno afgańskiego pejzażu, ciągnąca się po horyzont pustynia, góry. Bez śladu cywilizacji. Nikt mi o tym wcześniej nie powiedział. Starałem się nie zamykać na takie oczywiste rzeczy, jak widok z okna, tylko je fotografować. Z MARIOSami współpracowałem już wcześniej, wybraliśmy wspólnie zdjęcia, które pokazują, że to jest po prostu, najzwyczajniej w świecie piękny kraj. Nie pomimo wojny, nie dzięki wojnie tylko poza tym wszystkim. Te zdjęcia i ubrania, to nie jest żadna polityczna wypowiedź.
Fotografujesz na ulicy ludzi, którzy ciekawie wyglądają, są dobrze ubrani. Zdjęcia powstają na zlecenie, w jakim celu się je wykonuje? Tak, to są zlecenia. Obecnie utrzymuję się w dużej mierze z tego. Cztery razy w roku fotografuję Tygodnie Mody w Londynie, Mediolanie i Paryżu – ludzi przed pokazami, cały ten modowy tłum i zaplecza pokazów. Dodatkowo mniej więcej raz w miesiącu robię „uliczne” zdjęcia z jakiegoś miasta w Europie, raz robiłem z Krakowa i Warszawy. Bardzo lubię te zlecenia, bo nie wymaga się ode mnie, żebym „zakrzywiał” rzeczywistość. Mogę fotografować z grubsza tak jak jest. Nie muszę odprowadzać modeli na bok, tak żeby mieć czyste tło i żeby kadr wyglądał na powstały podczas przypadkowego spotkania w Paryżu. Mogę fotografować całe szaleństwo Tygodni Mody, spoconych tureckich paparazzi itp. Podobnie na zapleczach pokazów. Robię po prostu fotografię dokumentalną o tych sytuacjach.
Podobne tematy w fotografii interesowały Tadeusza Rolke. Również robił reportaże dla tygodników i fotografował modę. Wasze fotografie mają ze sobą coś wspólnego? Bardzo szanuję Tadeusza Rolke. Jest fotografem, który mając swój styl i wrażliwość potrafił przełożyć na różne gatunki: reportaże, fotografię mody, portrety swoich miłości, zdjęcia kolegów na skuterach. Te zdjęcia jako zbiór tworzą po dziesięcioleciach doskonały, wyczerpujący dokument o tamtej epoce. O wiele bardziej wyczerpujący niż stricte dokumentalne opowieści. Mam nadzieję, że z moimi fotografiami będzie podobnie. Liczę na to, że moje prace z pokazów mody będzie można zestawić ze zdjęciami z Afganistanu, dodać do tego widok bloków na Mokotowie i powstanie obraz mojej epoki.
Mówisz o fotografii, że jest prezentem. Co to oznacza? Może być prezentem dla kogoś, kto będzie żył za kilkadziesiąt lat. Robiąc zdjęcia teraz „przygotowuję prezent” dla kogoś, kto będzie żył później, ale będzie miał podobną do mnie wrażliwość, zainteresowania. Ludzie żyją, epoki i style się zmieniają, ale pewien rodzaj wrażliwości pozostaje w nich ten sam. Ktoś kto w latach 50. słuchał wywrotowego jazzu, w latach 80. pewnie byłby punkiem, albo innym nowofalowcem. Podobne osobowości wskakują w różne estetyczne szuflady, ale sedno jest takie samo. Zawsze chciałem zobaczyć zdjęcia z Polski z kiedyś, z lat 70., wczesnych 90. zrobione przez kogoś takiego jak ja, w miarę normalnego chłopaka. Zdjęciach prostych codziennych spraw: jak grał w piłkę z kolegami, jak oglądali mecz na Wembley, jak jego dziewczyna zrobiła sobie trwałą ondulację itp. Myślę, że moje zdjęcia będą potencjalnie takim czymś dla kogoś za ileś lat.
Czy w fotografii najważniejszą jej cechą jest to, że jest dokumentem? To zależy od rodzaju fotografii. Jako odbiorca czasami oczekuję informacji, czasami interpretacji, innym razem wzruszenia.
Ze wstępu do twoich zajęć w jednej ze szkół, można wywnioskować, że to samo zdjęcie zależnie od podanego uzasadnienia jego powstania można uznać za doskonałą fotografię albo bardzo złą. Czy słowa są ważne w fotografii? Chcę uwrażliwić studentów pierwszego roku, którzy często oceniają zdjęcie jako dobre, bo jest technicznie poprawnie wykonane, że to nie wszystko na czym fotografia polega. Trzeba zacząć inaczej myśleć o zdjęciu, zastanowić się po co zostało zrobione. Pokazuję w tym celu zdjęcia Roberta Franka, który wydał album z podróży po Ameryce ze wstępem napisanym przez Jacka Kerouaca. Ten ostatni nie pisał w klasyczny sposób, jego teksty były zawsze takie „przybrudzone”. I zdjęcia Franka też są tego rodzaju. Studenci często reagują na nie mówiąc, że są złe bo są nieostre, niedoświetlone. Chodzi mi o to, żeby nauczyć ich zdroworozsądkowego podejścia do fotografii, myślenia o niej.
Prowadziłeś w „Przekroju” rubrykę „Stopklatka”, w której pisałeś o historii fotografii. Czy trudno było odnaleźć się w tym nowym zadaniu związanym z fotografią? Zawsze interesowałem się historią fotografii. Jestem nerdem fotograficznym, zbieram książki, dużo czytam. Zajmuję się tym od dawna i dość głęboko. Pisanie do „Stopklatki” było przyjemne, bo miałem nad sobą super redaktorów: Bartka Chacińskiego, Marcina Sendeckiego, Jacka Tomczuka. Strasznie dużo się od nich nauczyłem w kwestii warsztatu, myślenia o tekście. Dzięki „Stopklatce” musiałem w historii fotografii wiercić w głąb. Od kilku tygodni znowu piszę dla „Przekroju”, nie tylko o zdjęciach, ale o wszystkim co było wydrukowane na masową skalę. Może to być historia logotypu, kroju pisma, plakatu.
Wróciłeś do Polski z Mediolanu na dłużej. Jakie masz plany związane z fotografią, co będziesz robić?| W grudniu otwieram największą w swoim życiu wystawę, cały czas fotografuję Tygodnie Mody i robię zdjęcia do magazynów. Cały czas noszę też aparat w kieszeni i robię swoje. Robię to, co wcześniej, tylko na większą skalę.
Zajmujesz się fotografią na wiele sposób. Fotografujesz modę, robisz reportaże, piszesz teksty. W którym z tych zajęć czujesz się najlepiej, jest ci najbliższe? W każdym z nich czuję się dobrze. Nie zbywam. Mówię prawdę.
rozmawiała Beata Mielcarz
Kuba Dąbrowski – fotograf. Urodzony w roku 1980 w Białymstoku. Skończył socjologię na UJ i fotografię w ITF w Opavie. Pracuje z większością magazynów w Polsce i z takimi zagranicznymi tytułami jak m.in. Vogue, Die Zeit, czy WWD. Ważniejsze wystawy indywidualne: Galeria Arsenał Białystok „Ważne pytania” i „Pić z tobą colę”, Point galery Tokio „Everything”, Lefttanker Tokio „Fauna & Flora”, Platan Budapeszt „Fontos Kerdesek”, Slam Jam Florencja „Nowhere”, Ha- art Bukareszt „Trist Karaoke”, Festiwal Fotografii w Łodzi „Chciałbym umrzeć jak James Dean”, ZPAF i SKA Kraków „Koledzy”, TR Warszawa „Prezenty”.
Ważniejsze wystawy zbiorowe: Palazzo dell Esposizione Rzym „La Gioia”, BWA Katowice „Entuzjaści”, Bunkier Sztuki Kraków „Szczyt Bohaterów”, CSW Mińsk „Pejzaż polski”, MFK Kraków „Polska Wenus”, CSW Warszawa „Efekt czerwonych oczu”, MFK Kraków „Teraz Polska”.
Prowadzi bloga: kubadabrowski.blogspot.com, wcześniej od 2005 accidentswillhappen.blogspot.com – jeden z pierwszych fotograficznych blogów w Polsce. Wydał dwie fotograficzne książki: „Western” i „Sweet Little Lies”. W latach 2008-2012 w tygodniku „Przekrój” prowadził rubrykę „Stopklatka”, w której pisał o historii fotografii.
Wywiad ukazał się w gazecie „Spotkania z fotografią”, wydanej w ramach projektu III Warszawskie Spotkania z Fotografią – Zwierciadła czy okna”, dofinansowanej przez m. st. Warszawę. Więcej informacji facebook.com/spotkaniazfotografia
IV Edycja – Oblicza fotografii
Projekt „Oblicza fotografii” zakładał zorganizowanie trzech spotkań warsztatowych, skierowanych do mieszkańców Warszawy: fotografujących, interesujących się sztukami wizualnymi, w tym fotografią rzeczywistości i inscenizowaną.
Poszczególne spotkania warsztatowe są poświęcone odrębnym dziedzinom fotografii: street photo, dokument, portret. Warsztaty poprowadzą znani i cenieni fotografowie w swojej branży, tworzący pejzaż nowej polskiej i światowej fotografii. Obecna łatwość wykonywania zdjęć spowodowała niebywałą popularność fotografii. Niemal każdy robi zdjęcia i w zalewie tak łatwo wykonywanych zdjęć trudno jest rozpoznać to, co wartościowe. Większość nawet nie szuka informacji, czy coś było przed nimi, czy to co robią ma sens. Są jednak i tacy, dla których fotografia jako system dokumentowania współczesności jest istotna, jako język ogólnoświatowy i stosunkowo łatwy w komunikacji.
Johannesburg, RPA
Przez ostatnie 10 lat fotografia gwałtownie się zmieniła – spowodował to m.in. rozwój fotografii cyfrowej i Internetu, łatwiejszy dostęp do sprzętu i najlepszych światowych wzorców. Polscy fotografowie biorą czynny udział w tych zmianach. Ze względu na duże i wciąż rosnące zainteresowanie fotografią, co potwierdza duże zainteresowanie kursami oraz powstające na uczelniach nowe kierunki fotograficzne, istnieje duże zapotrzebowanie na organizowanie bezpłatnych form dokształcania. Zaproponowani autorzy projektu proponowali aktualne tematy i nowoczesne sposoby ich realizacji podczas warsztatów, które odbyły się:
22 września 2012 roku, Adam Lach, Street photo
27 października 2012 roku, Dorota Awiorko-Klimek, Dokument
1 grudnia 2012 roku, Andrzej Wiktor, Portret
Opiekunem artystycznym projektu był wybitny teoretyk fotografii Andrzej Zygmuntowicz, kierownik Akademii Fotoreportażu i przewodniczący Rady Artystycznej Związku Polskich Artystów Fotografików, wykładowca akademicki z kilkunastoletnim stażem.
We wszystkich warsztatach, które prowadzone były przez: Andrzeja Zygmuntowicza, Adama Lacha, Dorotę Awiorko-Klimek i Andrzeja Wiktora wzięło udział 62 osoby. Zgłoszeń na warsztaty było znacznie więcej, ale ze względu na warsztatowy charakter projektu, nie mogliśmy przyjąć wszystkich chętnych kandydatów.
Zostało wydane pismo poświęcone projektowi „Spotkania z fotografią”. Tematem numeru były street photo, dokument, portret. Dobór tematyczny jest nieprzypadkowy, gdyż w ten sposób chciano pokazać, to co łączy i czym się różni street photo, portret i dokument. W gazecie zamieszczono najlepsze materiały fotograficzne, wywiady i sylwetki autorów.
Fundacja wydała gazetę „Spotkania z fotografią” w nakładzie 5 tys. egz. 8-stronicowe wydanie było kolportowane na terenie Warszawy.
Patronem medialnym projektu były portale internetowe: pdf.edu.pl i uw3d.tv prowadzone przez Instytut Dziennikarstwa UW, klub Powiększenie, Akademia fotoreportażu (fotoreportaz.org.pl) oraz empikfoto.pl, poka poka, fotografuj.pl i optyczne.pl.
Projekt został dofinansowany ze środków Biura Kultury m. st. Warszawy.